sobota, 7 czerwca 2014

6. Pretensje Panny Weasley

Snape siedział w swoim gabinecie, czytając książkę. Zawsze go to uspokajało, a w obecnej sytuacji spokój był rzeczą wskazaną. Pierwszy raz od wielu miesięcy spotkanie z Czarnym Panem wytrąciło go z równowagi. Wiedział, że czarnoksiężnik jest bezwzględny i okrutny, jednak nie przypuszczał, że tak bardzo. 
Nie pierwszy raz Voldemort postępował w taki sposób, szantażem i podstępem zdobywając posłuszeństwo. Severus nigdy się tym nie przejmował, ale dzisiaj było inaczej. Groźba Czarnego Pana, mimo że skierowana do kogoś innego, podziałała także na Mistrza Eliksirów. 
Mężczyzna nie chciał się przyznać nawet sam przed sobą, ale współczuł młodzieńcowi uwięzionemu w lochach Malfoy Manor. Wiedział, że chłopak został postawiony przed niezwykle trudnym wyborem, który zaważy na całym jego życiu. Snape rzucił okiem na zegarek i powoli podniósł się z miejsca. Spojrzał tęsknym wzrokiem w stronę łóżka i niechętnie ruszył do drzwi. Po wyjściu na korytarz dokładnie je zamknął i poszedł w stronę Gabinetu Dyrektora.
 — Dropsy cytrynowe — mruknął do gargulca, uśmiechając się kpiąco. 
Zamiłowanie Dumbledore’a do mugolskich słodyczy było dla Severusa kolejnym dowodem na to, że starzec zaczyna dziwaczeć. Po chwili figura odsunęła się bezszelestnie, odsłaniając schody. Snape pokonał je w kilku susach i bez pukania wszedł do pomieszczenia.
 — Dobry wieczór Severusie — przywitał się Albus, spoglądając na swojego gościa uważnie. Nie spodziewał się go dzisiaj, a już szczególnie o tej porze. — Co cię do mnie sprowadza?
 — Przyszedłem zdać sprawozdanie — odpowiedział czarnowłosy mężczyzna, mimowolnie zaciskając pięści.
 — Więc słucham.
 — Nic nowego — parsknął Mistrz eliksirów, siadając na fotelu. — Czarny Pan wezwał mnie dzisiaj dość niespodziewanie. Myślałem, że chce coś ze mną omówić. Nie myliłem się. Wykorzystując twoją nieuwagę, schwytał Weasley’a. Zapomniałeś o nim już? — zapytał drwiąco, widząc zdziwiony i jednocześnie przerażony wyraz twarzy dyrektora.
 — Nie zapomniałem. Dałem mu czas do jutra rano z jego misją.
 — I niby nie wiedziałeś, że go schwytali? Ty, który wiesz podobno wszystko? — ironizował Snape, patrząc na swojego rozmówcę ze złością.
 — Jest jakaś szansa na jego uwolnienie? — mruknął Dumbledore, puszczając uwagi mężczyzny mimo uszu.
 — Nie musisz się fatygować. Czarny Pan sam go wypuści.
 — To do niego niepodobne. Jaki ma w tym cel?
 — Stwierdził, że chłopak bardziej mu się przyda ‘na wolności’. Zanim go wypuścił postawił mu jeden warunek: albo wyda Pottera i Granger w ręce Śmierciożerców, albo cała jego rodzina zginie.
 — Ile czasu mu dał? — rzucił beznamiętnie Albus, głaszcząc Feweksa, który właśnie usiadł mu na ramieniu.
 — Ty przyjmujesz to z takim spokojem?! — krzyknął wzburzony Snape. — Kogo teraz zamierzasz poświecić? Wszystkich Weasley’ów czy może Wybrańca i jego przyjaciółeczkę?!
 — Uspokój się Severusie. Nie zamierzam nikogo poświęcać. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to każdy z nich będzie bezpieczny. Na razie musimy ukryć Pana Weasley’a, a później…
 — Jak zamierzasz go ukryć? — przerwał mu Mistrz Eliksirów. — Myślisz, że Czarny Pan nie zabezpieczył się przed ucieczka chłopaka?
 — Ponownie nałożył Namiar? Czy może rzucił Invenio Semper?
 — Invenio Semper.
 — Kto?
 — Bella.
 — Jakoś sobie z tym poradzimy. Teraz chciałbym w spokoju wszystko przemyśleć. Dobranoc, Severusie.
 — Dobranoc — warknął mężczyzna i wyszedł, trzaskając drzwiami.

***

Kuchnia w Norze powoli pustoszała. Członkowie Zakonu, którzy przyszli na kolacje, zaczęli powoli wracać do swoich domów. Nic w tym dziwnego, było już sporo po północy. Towarzystwo rozeszłoby się wcześniej, gdyby Charlie i Bill nie wypili kilku kieliszków za dużo i nie zaczęli opowiadać anegdotek o latach spędzonych w Hogwarcie. Dopiero McGonagall, trzymając się za brzuch, kazała im przestać. 
Chciała ułożyć plan lekcji w porozumieniu z Hermioną, a opowieści dwójki Weasley’ów rzekomo jej przeszkadzały. Teraz obie czarownice siedziały przy kuchennym stole i kreśliły coś na niewielkich kawałkach pergaminu. Co chwile któraś z wrednym uśmieszkiem dopisywała jakąś uwagę na boku.
Harry nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego przyjaciółce to zajęcie, sprawia niemałą przyjemność. Posada w Hogwarcie była dla niej idealnym zajęciem. Lubiła i potrafiła przekazywać swoja wiedzę innym. Gdyby nie ona, nieraz byłby w niemałych tarapatach. Zapal Hermiony w pewnym sensie mu imponował, ponieważ wiedział, że on sam traktowałby obowiązki nauczyciela jako przykra konieczność. 
Z zamyślenia wyrwał go głos Ginny, tuż przy jego uchu.
 — Czemu siedzisz tutaj sam? — szepnęła, całując go w policzek. Kiedyś jej zmysłowy głos wywołałby drżenie, a całus zachęcił do dalszych pieszczot. Teraz jednak jej przyjście przyjął jedynie z lekkim uśmiechem. Widać dziewczyna także zauważyła jego nietypową postawę, bo skrzywiła się lekko, ale usiadła na jego kolanach.
 — Chciałem trochę pomyśleć — odpowiedział. — Czyli w takim razie ci przeszkadzam? — zapytała kokieteryjnie.
 — Oczywiście, że nie.
 — To dobrze. Strasznie się za tobą stęskniłam — wymruczała dziewczyna, patrząc Harry’emu prosto w oczy. — Gdzie ty byłeś przez te dwa dni? Ostatnio w ogóle Cię nie widuje. Albo jesteś gdzieś z Dumbledorem, albo z Ronem. A ja?
 — Przesadzasz. Staram się spędzać z tobą jak najwięcej czasu, ale sama rozumiesz. Nie mogę odmówić Dumbledore'owi. A co do tego, gdzie bylem, to przecież wiesz, że nie mogę ci powiedzieć. Jak wszystko pójdzie po naszej myśli, opowiem ci, o co chodzi.
 — Dumbledore cię wysłał?
 — Tak, to była jedna z tych misji. Wiesz jak to jest… — czarodziej sam nie wiedział dlaczego, ale poczuł się jak na rozmowie kwalifikacyjnej. 
Kiedyś mógł porozmawiać z Ginny o wszystkim, mógł z nią pożartować. Teraz dziewczyna każdy żart traktowała poważnie, a rozmowa częściej przypominała kłótnie starych, zmęczonych życiem i sobą, małżonków. Nie czuł się w jej towarzystwie tak swobodnie, jak kiedyś. Każdą rozmowę próbował skierować na neutralne tematy, a swoje wypowiedzi ograniczał do minimum. Może nie pasują do siebie?
 — Harry! Mówię do ciebie.
 — Przepraszam Ginny. Możesz powtórzyć?
 — Nieważne już. Ostatnio w ogóle mnie nie słuchasz. Często… odpływasz. Nie wiem dlaczego. Przeze mnie?
 — Wiesz dobrze, że nie. Ostatnio mam za dużo na głowie — odpowiedział chłopak wymijająco, próbując uniknąć jej wzroku.
 — Powiedzmy, że ci wierzę. Co powiesz na wypad na Pokątną? Jutro?
 — Jutro nie dam rady. Dumbledore chciał, żebym towarzyszył mu w pewnej wyprawie. Nie mogę powiedzieć ci, o co chodzi — rzucił widząc, że dziewczyna otwiera usta, żeby o coś zapytać — mam zachować tajemnicę. Powiem ci tylko tyle, że ma to coś wspólnego z Zakonem.
 — Wszystko, co robimy ma coś wspólnego z Zakonem. A co z waszymi wyprawami po horkruksy?
 — Teraz, kiedy Hermiona będzie pracować w szkole, ja i Ron będziemy musieli sami ich szukać. Nie będzie to łatwe, ale powinniśmy dać radę.
 — Przecież Hermiona nie jest niezbędna. Tez macie różdżki I wiecie jak ich używać, prawda?
 — Hermiona bardzo nam pomaga. Nieraz bylibyśmy w niemałych opalach, gdyby nie ona — warknął. Sam nie wiedział dlaczego, ale denerwowała go ta rozmowa. Nie miała najmniejszego sensu — wyglądała raczej jak jakaś przepychanka.
 — Zauważyłeś, że dziwnie ze mną ostatnio rozmawiasz? — rzuciła nagle Rudowłosa.
 — Jak dziwnie? Nie rozumiem — mruknął Potter, spoglądając na Wasleyównę z niepokojem. Nie przypuszczał, że dziewczyna zauważy.
 — Tak… oficjalnie.
 — Wydaje ci się Ginn — rzucił, próbując powiedzieć to jak najbardziej beztrosko.
 — Harry, nie męcz się. Ta rozmowa nie ma sensu. Dobranoc.
 — Dobranoc — odpowiedział, ale jej już nie było.
______________________________
Przepraszam za długość, ale jeszcze się trochę rozkręcam;) Ni wiem co się dzieje, ale ciągle przestawia mi czcionkę w tym poście. Jak edytuję posta wszystko jest ok, ale za chwilę znów się zmienia. Także przepraszam za niedogodności;)
Zapomniałam się zapytać: jak Wam się podoba szablon?
Jeszcze jedno: dziękuję wszystkim za komentarze;) Bardzo mi to pomaga w pisaniu i aż chce mi się dodawać nowe rozdziały;)

8 komentarzy:

  1. Wchodzę sobie od niechcenia na blogspota (chyba z piąty raz dzisiaj...), a tu nowa notka ^^ Jeśli masz problem z czcionką, to spróbuj wkleić całą notkę do notatnika, potem skopiować z notatnika i dopiero wtedy opublikować, wtedy zwykle cała czcionka robi się automatycznie taka, jaka jest w ustawieniach.
    Jest jedna mała literówka: manor, nie minor.
    No i co to za Weasley no? Za dużo ich, żeby zgadnąć ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo fajny :)
    Czekam na następny!
    Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Część z Severusem była świetna :)
    Harry i Ginny traktuję neutralnie :)
    Czekam na decyzję Weasleya
    Pozdrawiam i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja najdłuższa miniaturka :) Mam nadzieję, że się spodoba :) Zapraszam do lektury http://nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com/2014/06/pamietnik-z-wakacji.html

      Usuń
  4. nigdy nie przepadałam za osobą dumbledore'a, rozumiem, że jest wielkim czarodziejem, ale jego nieludzkie wręcz zachowania mnie irytują, nie zachowuje się jak człowiek mający uczucia; stoicy są przerażający - nigdy nie wiadomo co tak na prawdę czują i myślą; cieszę się z pracy hermiony, a postawa ginny jest dla mnie jak najbardziej zrozumiała, chociaż nigdy mi ona nie pasowała do harry'ego; potter też mógłby się ogarnąć i określić się; pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podobało. Czkam na jakies rozstanie Ginny i Harry'ego haha nigdy jej nie lbiłam, nie wiem czemu. Zawsze mnie ona denerwowała :P
    Czekam na nowosci!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przed chwilą zalazłam Twojego bloga i powiem Ci, że jestem mile zaskoczona. :)
    Szczerze to mam cichą nadzieję, że Harry i Ginny ze sobą zerwą ( chociaż lubię Gin ). Masz może w pomyśle wkręcić w opowiadanie Blaise?
    Rozdział naprawdę ciekawy. Jestem ogromnie ciekawa jak dalej potoczy się akcja i co stanie się z Weasley' em.
    Podsumowując:
    -masz ciekawy styl pisania przez co szybko i łatwo się czyta,
    -fabuła nie jest oklepana, a to DUŻY plus ;),
    -i w ogóle wszystko jest ciekawe :).
    Pozdrawiam i weny życzę :*
    PS Zapraszam do siebie prowadzę dwa blogi jeden o Hermionie Riddle, a drugi klasyczny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm... Tak jakoś mi się skojarzyło to, jak Hermiona nawrzeszczała na Severusa, że nie ma serca i jak on może mówić o śmierci Amelii z takim spokojem, a teraz takie same zachowanie mamy ze strony Snape'a w stosunku do Albusa. Ciekawe...
    Hm. Trudną sytuację ma Ronald. Hermiona i Harry czy cała rodzina?
    Kocham Ginewrę, lubię Harry'ego, ale nie razem. Ginny wolę z Draconem czy Blaisem, a Harry'ego z Luną czy Cho.

    OdpowiedzUsuń