czwartek, 3 lipca 2014

10. Kolejne morderstwa mugoli

Kolejne niewyjaśnione morderstwa mugoli
Wczoraj w nocy około godziny 23:00 na przedmieściach Londynu doszło do kolejnego brutalnego morderstwa na mugolach. Ofiarą padły dwie kobiety, niemające związku z magicznym światem — Sarah Jane Marlow i Kate Midgelon. Okoliczności zbrodni nie są nikomu do końca znane. Wiadomo tylko, że ofiary zapewne znały napastnika — drzwi pozostały nietknięte i nie było na nich śladów żadnych czarów. Jak ustaliła Komisja do Spraw Ochrony Mugoli napastnik użył zaklęcia Cruciatus, które doprowadziło do śmierci Sarah i Kate.
Hermiona odłożyła Proroka Codziennego na stół, cicho klnąc pod nosem. Nie wiadomo czyja to sprawka? Ależ to oczywiste! Każdy głupek by się domyślił, że maczał w tym palce sam Voldemort. Pewnie nie chcą siać paniki. I jeszcze „ofiarą padły dwie kobiety, niemające związku z magicznym światem”. Bzdura! Przecież Kate Midgelon, to kuzynka McGonagall. Nawet raz była na zebraniu Zakonu Feniksa. Jak Prorok mógł podawać tak nieprawdziwe informacje? Co jeszcze wymyślą? Ktoś pomylił zaklęcia i dlatego zginęły? Cóż… Ministerstwo byłoby do tego zdolne. A minister? Ostatnio zachowywał się inaczej. Nie, to niemożliwe. Zbyt pochopnie to osądza.
 — Jutro to sprostują — powiedziała na głos, próbując dodać sobie tym otuchy.
 — Nie sprostują, idiotko — usłyszała głos tuż przy swoim uchu. Odwróciła się gwałtownie, stając twarzą w twarz ze znienawidzonym przez nią Ślizgonem.
 — Jak śmiałeś wchodzić do moich komnat bez pytania? Ty…
 — Opanuj się, Granger. Zresztą, to twoja wina, niemądra trzpiotko — odpowiedział Snape.
 — Moja? Moja wina? To ty zakradasz się tutaj bez pytania i do tego nieproszony — oburzyła się dziewczyna.
 — Każdy normalny człowiek ustawiłby hasło, albo rzucił zaklęcie blokady, jednak ty, Granger, jesteś oczywiście ponad to — ironizował mężczyzna, patrząc z zadowoleniem na Hermionę, która z każdą chwilą była coraz bliżej wybuchu.
 — Jeśli chcesz wiedzieć, Panie Idealny, to jeszcze nie zdążyłam wprowadzić hasła. Ostatnio tyle się działo i… — urwała, patrząc speszona na Mistrza Eliksirów, który w odpowiedzi uśmiechnął się drwiąco i powiedział:
 — Rozumiem, że jesteś tak rozrywana w towarzystwie, że nie masz nawet jednej wolnej chwili. Kto by przypuszczał, że będziesz taka popularna. A do tego te nocne wizyty…
 — Skąd wiesz, że Harry…? Zresztą, to nie twoja sprawa, co robię i z kim. Ja, w przeciwieństwie do ciebie, mam przyjaciół, którzy mnie odwiedzają, i których ja mogę w każdej chwili odwiedzić.
 — Na przykład Pannę Weasley i jej brata Ronalda?
 — Może ostatnio nie mogę się z nimi dogadać, ale owszem, to moi przyjaciele — powiedziała dziewczyna z taką wyniosłością, na jaką ją tylko było stać.
 — Panna Wiem-To-Wszystko zaczyna się wymądrzać. Nie wiem, jak oni wszyscy mogą z tobą wytrzymać. Po raz pierwszy w mojej karierze zaczynam współczuć uczniom.
 — To raczej twoim uczniom trzeba współczuć, ty oślizgły nietoperzu z lochów! — krzyknęła Hermiona, już całkowicie wytrącona równowagi.
 — Uważaj na słowa, Granger. Nie jestem twoim kolegą, żebyś mogła sobie pozwalać na takie zachowanie. Trochę więcej szacunku — powiedział oschle Severus, przybierając na twarz maskę obojętności i chłodu.
 — Jak już ci kiedyś wspominałam, na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a jakoś sobie nie przypominam, żebyś kiedykolwiek zrobił coś, co by się do tego przyczyniło.
 — Jakbyś nie wiedziała, to dobre wychowanie nakazuje szanować starszych od siebie.
 — Starszych czy starych? Bo mnie jakoś się wydaje, że chodzi tutaj o tych drugich.
 — Milcz, bezczelna idiotko. Nie przyszedłem tutaj uczyć cię savoir vivre’u, tylko przekazać ci wiadomość.
 — Słucham.
 — Łaski mi nie robisz — rzucił Snape, patrząc na Gryfonkę z góry. — Mam ci powiedzieć, że za tydzień zaczynamy strojenie Wielkiej Sali z okazji Balu, który jest za trzy tygodnie, więc musimy się pośpieszyć.
 — Balu? To wspaniale! Czyli mam rozumieć, że ja będę robić dekoracje? Sama czy z kimś?
 — Niestety, ze mną — powiedział z niesmakiem Mistrz Eliksirów. Z zadowoleniem jednak zauważył, że Hermiona ma minę równie nietęgą, co on. — Nie myśl, że dla mnie współpraca z tobą jest miłym przeżyciem, więc postaraj się podczas przygotowań mówić jak najmniej. Aha… zajmij się listą gości spoza Hogwartu i nie zapomnij znaleźć sobie partnera. Na co dzień wyglądasz żałośnie, ale przychodząc sama na Bal, całkiem się pogrążysz.
 — Mogę cię zapewnić, że będę miała na Balu partnera. To raczej o ciebie bym się bała.
 — O mnie się nie martw. Do widzenia — powiedział i już go nie było. Hermiona opadła na fotel, trzęsąc się ze złości. Już ja mu pokażę, pomyślała. Będzie żałował swoich słów.
***
Hermiona i Harry od dłuższego czasu siedzieli przy stoliku i spoglądali tępo na białą kartkę, leżącą przed nimi. Co chwilę któreś z nich podnosiło głowę z błyskiem zadowolenia w oczach, który po chwili znikał, gaszony przez wściekły wzrok drugiego. Banalne z pozoru zadanie, zmieniło się w zagadkę nie do rozwiązania. Przecież tu chodzi tylko o listę. Małą, głupią listę!, myślała ze złością Hermiona, spoglądając na przyjaciela.
 — Ja się poddaję — przerwał milczenie Harry, a jego głos brzmiał tak żałośnie, że Granger przez chwilę poczuła wyrzuty sumienia.
 — Nie powinnam cię była o to prosić… Mogłam sama się nad tym męczyć — powiedziała dziewczyna bezradnie.
 — Nie mów takich głupstw! Chciałem ci pomóc. Powiem szczerze, że w życiu nie pomyślałbym, że zrobienie głupiej listy gości będzie takie trudne.
 — Przeważnie to nie jest ciężkie zajęcie. Nasz problem to tylko…
 — Stronniczość — przerwał jej przyjaciel. — Masz rację, nie możemy zaprosić naszych przyjaciół.
 — Tylko co to za Bal bez przyjaciół… Zanudzę się tutaj — jęknęła Gryfonka.
 — Mam pomysł! Najpierw zaprośmy Ministra Magii i szefa Biura Aurorów. Później zaprosimy kilku znajomych, których obecność można uzasadnić. Co ty na to?
 — Dobra — mruknęła Hermiona. Pochyliła się nad kartką i zapisała dwa nazwiska.
 — Luna? Bo…
 — Będzie przedstawicielką Żonglera. Przecież teraz pismo jej ojca jest poczytniejsze, niż Prorok.
 — Neville i Patil?
 — Czasy są niebezpieczne. Na Balu musi być kilku członków Zakonu. Draco?
 — Nie sądzę, żeby Dumbledore się zgodził. Możemy spróbować, ale będzie ciężko. Teraz, kiedy ktoś na niego doniósł, musimy mieć się na baczności. Jeśli Draco zniknie na jakiś czas, będzie bezpieczniejszy. Lepiej nie kusić losu.
 — Może i masz rację — odparł Harry po namyśle. Dobrze wiedział, że Hermiona ma rację, ale wiedział też, jak to jest być zamkniętym w domu, bez przyjaciół i dostępu do magicznego świata. Współczuł byłemu Ślizgonowi z całego serca.
 — Dean? — zapytała szybko dziewczyna, widząc strapioną minę Pottera. Zdawała sobie sprawę, że chłopak chciał ją przekonać do zaproszenia Malfoya, dlatego wołała uniknąć niepotrzebnej wymiany zdań.
 — Luna go zaprosi, jako osobę towarzyszącą — powiedział z przekonaniem chłopak. — On już ją do tego nakłoni. A mnie nie zaprosisz? Co prawda nie miałbym osoby towarzyszącej, ale zawsze bym coś wymyślił.
 — Dla ciebie miałam inne zadanie — odpowiedziała jego towarzyszka, zawstydzona. — Bo widzisz… Może byś poszedł jako moja osoba towarzysząca?
 — Pewnie! Nie myślałem, że spotka mnie taki zaszczyt — zaśmiał się Potter.
 — Nie żartuj sobie ze mnie. Myślałam, że się nie zgodzisz. A wtedy Snape miałby powody do radości…
 — A co ma z tym wszystkim wspólnego Snape?
 — No cóż… Powiedział, że nie znajdę sobie nikogo na Bal i będę wyglądać żałośnie.
 — A on sobie niby kogoś znajdzie? — zadrwił Harry. — Już to widzę. Pewnie przyjdzie sam i będzie ścianę podpierał.
 — Też tak myślę — przytaknęła Granger. — Pewnie tylko stroił sobie ze mnie żarty. Ale swoja drogą, wyobrażasz sobie Nietoperza tańczącego z jakąś kobietą?
 — Nawet wolę nie próbować. Jeszcze dostałbym jakiegoś wstrząsu, czy coś… już współczuję jego osobie towarzyszącej — zaśmiał się Harry.
***
 — Mówię ci już setny raz, szarfy, którymi przystroimy salę, NIE mogą być tylko zielono — srebrne! To nie Bal Ślizgonów, tylko całego Hogwartu — powiedziała Hermiona, patrząc na Snape’a ze złością. Siódmy raz tego dnia zmienił wszystkie fioletowe i białe wstęgi na te w kolorze jego domu. Na nic się zdały wrzaski i wybuchy dziewczyny, Mistrz Eliksirów zmieniał kolory dekoracji, kiedy tylko Gryfonka się odwróciła.
 — Te barwy są piękne i szlachetne, ty pusta pannico — warknął Severus.
 — Złoty i czerwony są szlachetniejsze, a nie próbuję ich wepchnąć w każde możliwe miejsce.
 — Kolory Gryffindoru są pospolite.
 — Sam jesteś pospolity. Miałeś się zająć stołami, a nie wcinać w moje kompetencje!
 — Nie masz za grosz wyczucia smaku, więc musiałem ci pomóc — zadrwił Snape, doprowadzając Granger do pasji.
 — Odezwał się ten, który chodzi w sutannie.
 — To nie jest sutanna, impertynencka dziewucho! — krzyknął Ślizgon, wymachując pięścią. — Moje szaty są eleganckie i stosowne na każdą okazję. Nie to, co twoje — z braku lepszego słowa — ubrania — prychnął mężczyzna, spoglądając na czarne obcisłe dżinsowe spodnie i niebieską tunikę.
 — Widzę, że ktoś tu jest bardzo wyczulony na swoim punkcie. Nie sądziłam, że jesteś takim narcyzem.
 — Znasz w ogóle definicję tego słowa? Bo mnie wydaje się, że nie za bardzo. Narcyzem jest na przykład twój drogi Weasley, który w chwili obecnej popadł w stan samouwielbienia. Podrywa każdą dziewczynę, będąc pewnym, że żadna mu się nie oprze. Niestety — zaśmiał się złośliwie — myli się straszliwie. Nie wszystkie są tak mało inteligentne jak ty, żeby się z nim umawiać.
 — Ron wcale nie jest taki — powiedziała bez przekonania dziewczyna. Hermiona, mimo że nie chciała się do tego przyznać nawet przed sobą, wiedziała, że jej były chłopak często właśnie taki jest.
 — Czyżby? — spytał ironicznie Snape.
 — W rzeczy samej. Wracaj do swoich stołów, bo jeśli będziesz ciągle gadał o głupotach, to do końca roku się nie wyrobimy.
 — Po pierwsze nie gadam, tylko mówię — odpowiedział wyniosłym tonem Mistrz Eliksirów. — Gadają takie półgłówki jak Potter czy Weasley. Po drugie…
 — Nie obrażaj Harry’ego. Jest mądrzejszy, niż sądzisz! — Wtrąciła dziewczyna, patrząc na towarzysza ze złością.
 — Po drugie — kontynuował Severus, jakby Hermiona nic nie powiedziała — to, o czym mówię, to nie żadne głupoty, ale bardzo mądre rzeczy, których zapewne twój ograniczony umysł nie pojmuje.
 — Ja mam ograniczony umysł? Ja? Nie chcę tutaj wypominać niczego, ale nie wiem czy pamiętasz, ale to właśnie ja rozwiązałam twoją zagadkę broniącą przejścia do Kamienia Filozoficznego — rzuciła Granger z nutką tryumfu w głosie.
 — Uważam, że miałaś szczęście. Strzeliłaś i udało ci się trafić.
 — Strzeliłam? I takim dziwnym trafem odgadłam obie mikstury? To miałeś na myśli?
 — Tak, właśnie to miałem na myśli.
 — Mylisz się, ty zadufany w sobie nadęty dupku!
 — Granger, licz się ze słowami — syknął Snape.
 — Tylko nie Granger. Po nazwisku to po pysku.
 — To może wolisz „Etatowa Wiem — To — Wszystko”? Albo „Panna Zarozumiała”? — zapytał Mistrz Eliksirów, wyraźnie z siebie zadowolony. Wiedział, że wyprowadził swoją rozmówczynię z równowagi, a to wprawiło go w tak wesoły nastrój, jak po wypiciu co najmniej dwóch butelek Ognistej.
 — Nawet nie próbuj mnie tak nazywać!
 — Czyżbyś mi groziła? — zakpił mężczyzna, uśmiechając się dziwnie. — Dla twojej wiadomości, te czcze pogróżki nie robią na mnie żadnego wrażenia, a nawet lekko mnie bawią.
 — Nie zniżę się do twojego poziomu jakimiś głupimi groźbami — odpowiedziała dziewczyna wyniośle. — Ja tylko mówię, żebyś sobie nie pozwalał na zbyt wiele.
 — Nie pozwalał na zbyt wiele? — zaśmiał się Severus. — Mogłabyś tak powiedzieć, gdybym się do ciebie przystawiał, a nie w takiej sytuacji.
 — Dobra! Mam już cię powyżej uszu. Zajmij się stołami, a do mnie nawet się nie zbliżaj — powiedziała Granger, wyciągając różdżkę. — Protego — mruknęła z zadowoleniem, przyglądając się zdziwionemu Snape’owi.
______________________________
Chciałabym podziękować mojej kochanej becie — may jailer;) Przepraszam za tak beznadziejnie krótką notkę. Wiem, że pewnie jesteście zawiedzeni, ale postaram się to naprawić następnym razem

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;) Czekam na kolejny :D

    http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
    BellatriX ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. zachwyciła mnie twoja wyobraźnia oraz twoje pomysły. Jeśli masz czas mogłabyś wpaść do mnie i pomoc mi, doradzić co jeszcze mogę zrobić by polepszyć mojego bloga. Żeby był przynajmniej w połowie tak doskonały jak twój :3

    http://pamietnikcamile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie znalazłam Twojego bloga i pierwsze 10 rozdziałów bardzo przypadło mi do gustu:) Masz dużo świetnych pomysłów a kłótnie Hermiony z Severusem są wspaniałe... Tak się uśmiałam.... Mam tylko jedno zastrzeżenie odnośnie tego rozdziału, napisałaś, że Hermiona odgadła zagadkę Severusa, aby dostać się do Komnaty Tajemnic, chyba chodziło Ci o dostanie się do kamienia filozoficznego... Bo to, przecież było w pierwszej części..
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału:)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Kirke

    OdpowiedzUsuń
  4. długość notki idealna do śniadania :) kłótnie hermiony i severusa powodują, że wydaje mi się, iż są uczniami a nie nauczycielami; snape przyprowadzi kogoś na bal? nie wierzę... rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto się czubi, ten się lubi, nie? ^^ Fragment z sutanną jak na razie wymiata ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam twojego bloga, niektóre fragmenty są rozwalające :D
    http://takie-tam-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ten rozdział, tak dużo Snape'a :D:D:D:D
    Uwielbiam to jak pokazujesz jego wredny charakterek :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :D
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Szybko przeczytałam wszystke rozdziały i szczerze powiedziwaszy podoba mi się twój pomysł na opowiadanie. Jestem zaciekawiona, jak dalej potoczy się związek Pottera i Granger - mam nadzieję, że oboje zrezygnują ze swoich miłości.
    Kłótnia HG z SS była genialna, cudownie się ich potyczki czytało. Cóż, mogę jedynie niecierpliwie czekać na kolejny rozdział!
    PS. Mam wrażenie, że Herma i Harry mają się ku sobie. :D

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  10. O rajuniu! :D
    Jej, Severus i Hermiona są tak słoooodcy xd
    Sutanna! A wiesz, że jestem teraz na kolonii z księdzem? XD
    Luna bo... bo tak! XD

    OdpowiedzUsuń