piątek, 20 czerwca 2014

8. List

Hermiona, zszokowana, przyglądała się kartce, którą trzymała w ręce. Czuła, jak przez całe jej ciało przebiega nieprzyjemna fala chłodu, przyprawiając ją o dreszcze. Jak on mógł zrobić coś takiego? Zepsuł wszystko. 
Ufała mu, kochała go. Może ostatnio im się nie układało, jednak to nie powód do tak ostrych słów. Poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, lecz nie zrobiła niczego, żeby je powstrzymać. Po co miałaby to robić? Równie dobrze wyszłoby jej udawanie, że nie dostała żadnej sowy. 
Spojrzała jeszcze raz na wygnieciony już list, próbując zebrać myśli. 
Droga Hermiono! 
Właśnie wróciłem z misji. Wiem, miałem Cię odwiedzić. Uwierz mi, że nie jest to dobry pomysł. Lepiej załatwić to przez sowią pocztę. Masz rację, jestem tchórzem. Nie umiałbym Ci powiedzieć tego prosto w oczy. Jednak tak będzie lepiej. Dla mnie, dla Ciebie i dla Harry’ego. Mam już dość udawania i chciałbym wyjaśnić wszystko raz na zawsze.
Przyjaźnimy się od wielu lat, znasz mnie na wylot i wiesz, że nigdy nie skrzywdziłbym Cię specjalnie. Kocham Cię, ale nie jak dziewczynę, tylko jak siostrę. Moje uczucie do Ciebie wypaliło się już dawno. Nie chciałem mówić Ci tego wcześniej, ale teraz nie mam innego wyboru. Odebrałaś mi spokój, marzenia i przyjaciela. I tak nie rozumiesz, o co mi chodzi. Nic nowego. Zawsze byłem zbyt głupi, żebyś zrozumiała, o co chodzi w moim „bełkocie”. Gdybyś jednak czytała między wierszami, wiedziałabyś, że od szóstej klasy marzę, żeby zostać nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Odebrałaś mi ten sen. Wybrali Ciebie, a Ty się zgodziłaś. Nie zapytałaś mnie o zdanie. Nie obchodziło Cię, co o tym sądzę, czy mnie zraniłaś. Nie. Dlaczego więc ja muszę liczyć się z Twoim zdaniem i Twoimi uczuciami? Wiem, że Harry jest po Twojej stronie, powiedział mi to. Wygarnął mi wszystkie moje wady. On kocha Cię bardziej ode mnie. Ty także go kochasz. Wiem o tym doskonale. Ginny też tak uważa. Po co więc nas zwodzicie? Po co udajecie przywiązanie do nas? Jesteście okrutni. Teraz to już koniec. Macie wolną drogę, nie będę Wam przeszkadzał.
Wiedz, że robię to, co muszę. Nie mogę postąpić inaczej. Żegnaj!
Ron 
Jak on mógł? Przecież do tej pory wszystko układało się dobrze. To prawda - mieli ciche dni, ale to się zdarza w każdym związku. Powinna mu odpisać. Pewnie tego po niej oczekuje. Tylko co ma napisać? Że ją zranił, że nie wie, o co mu chodzi? Ma mu odpisać, że myli się co do Harry'ego, że wcale go nie kocha? To byłoby zbyt banalne. 
Po raz pierwszy od długiego czasu nie wiedziała, co powiedzieć. Odłożyła list od Rona na dno szuflady, mając nadzieję, że gdy rano się obudzi, to wszystko okaże się złym snem, a list magicznie wyparuje. Wiedziała, że zamartwianie się nic nie da. Ron już podjął decyzję.
***
Severus siedział za swoim biurkiem, z niesmakiem spoglądając na pisma od dyrektora leżące przed nim. Były zaadresowane do Hermiony Granger, dlaczego więc leżały w jego gabinecie? Wątpił, żeby Dumbledore był na tyle głupi i kazał skrzatowi zanieść je do niewłaściwej komnaty. Wątpił także, żeby skrzat był na tyle nierozgarnięty, że pomylił nauczycieli. Nasuwało mu się tylko jedno rozwiązanie: McGonagall. 
Mistrz Eliksirów czuł, że Minerwa maczała w tym palce. I pewnie chce, żeby zaniósł te dokumenty do Granger. Niedoczekanie. Nie będzie posłańcem. Zawoła jakiegoś skrzata domowego i o załatwi sprawę. Tylko że jest już grubo po północy.Wstał, ściskając w dłoni papiery i powoli, z niechęcią, ruszył do drzwi. Odda te głupie listy tej napuszonej Gryfonce i będzie miał spokój. Tak, to idealne rozwiązanie. Zresztą będzie miał okazję wyżyć się na kimś, a Panna- Wiem- To- Wszystko jest doskonałym obiektem drwin. Poprawi sobie humor i wróci do siebie.
Zapukał do drzwi, jednak odpowiedziała mu cisza. Szarpnął za klamkę, a drzwi natychmiast ustąpiły.
 — Co za głupia dziewucha — mruknął, wchodząc do komnat Hermiony. Dopiero po chwili zauważył dziewczynę, leżącą skuloną na łóżku. Nie dość, że zostawiła otwarte drzwi, to jeszcze poszła sobie spać.
 — Granger! — warknął. — Przyniosłem pisma od Dumbledore’a.
 — Połóż je na biurku i idź sobie — odpowiedziała Gryfonka stłumionym głosem. Czyli jednak nie spała.
 — Nie mam zamiaru nigdzie iść. Szczerze mówiąc, bardzo mi tutaj wygodnie — powiedział Severus, siadając na fotelu przy kominku.
 — Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, a już szczególnie z tobą, więc bądź tak miły i sobie idź — wycedziła dziewczyna, podnosząc się z łóżka.
 — Straszne — zadrwił. — Nigdzie nie idę. Zresztą, nie zamierzam puścić ci płazem zwracania się do mnie na „ty”.
 — Mogę mówić do CIEBIE jak mi się podoba, a wiesz dlaczego? Dlatego, że jesteś u mnie — wysyczała Hermiona, czując jak powoli traci nad sobą panowanie. Łzy mimowolnie zaczęły napływać jej do oczu i tylko końcówką samokontroli zdołała je powstrzymać.
 — Mylisz się moja droga. Jestem od ciebie starszy i należy mi się szacunek.
 — Na szacunek trzeba sobie zasłużyć.
 — Co się stało z tą bojaźliwą i prawą kujonką? Od kiedy to tak bezkarnie pyskujesz nauczycielowi?
 — Nigdy nie byłam bojaźliwa! A ty nie jesteś już moim nauczycielem.
 — Czyżby? Jakoś nie przypominam sobie dowodów twojej odwagi.
 — Aż tak ci pamięć szwankuje? Rozumiem, starość nie radość, Sevciu.
 — Co ty powiedziałaś? — krzyknął Snape zrywając się na równe nogi. Tego już było za wiele. Przyszedł zabawić się kosztem tej zarozumiałej dziewczyny, a tymczasem to ona stroi sobie z niego żarty. Nie mógł pojąć jak to możliwe, że sytuacja tak szybko się odwróciła i z drapieżcy stał się zwierzyną.
 — Wyraziłam tylko swoją troskę — zaśmiała się dziewczyna. — W twoim wieku zaniki pamięci są jak najbardziej naturalne. Chociaż mimo wszystko powinieneś skonsultować się z Panią Pomfrey.
 — Nie potrzeba mi twojej troski, a tym bardziej opinii.
 — Ja nie wyrażam żadnych opinii. Stwierdzam tylko fakty. Coś w tym złego?
 — Głupia dziewucho! Nie dziwię się, że Weasley z tobą nie wytrzymał. Jest głupi, ale nie na tyle, żeby z tobą być.
 — Słucham? — zapytała Hermina, momentalnie blednąc. Severus uśmiechnął się tryumfalnie, widząc, że trafił w czuły punkt dziewczyny. A jednak mu się udało. — To, co słyszałaś, Granger.
 — Skąd… skąd wiesz? 
 — Widziałem, jak się posprzeczaliście na ostatnim zebraniu Zakonu. Nie jestem głupi, potrafię połączyć fakty.
 — Wynoś się! Wynoś się natychmiast z mojej komnaty!
 — Nie tak ostro, Granger. Jeszcze ci się język stępi od tych krzyków. I z kim się wtedy będę kłócił?
 — Wynocha! — krzyknęła Hermina przez łzy. 
Czuła, że jeśli Mistrz Eliksirów nie wyjdzie natychmiast z jej komnaty, rozpłacze się na jego oczach. A na to nie mogła sobie pozwolić. Już i tak ją upokorzył, nie wytrzyma dalszej porcji drwin z jego strony.Dopiero kiedy zobaczyła, że mężczyzna jej posłuchał, zatrzasnęła drzwi, zabezpieczyła je kilkoma zaklęciami i szlochając, rzuciła się na łóżko.
***
Sama nie wiem jak to się stało. Przypadek? Zrządzenie losu? Przeznaczenie? A może po prostu szczęśliwy traf? Nie mam pojęcia. Jednak cieszę się, ze do tego doszło. Zakochałam się i nic na to nie poradzę. 
Kocham go nieprzytomnie, do szaleństwa. Wiem, jestem idiotką. Nic na to nie poradzę. Kiedy zamykam oczy, widzę jego twarz, czuję jego zapach, słyszę jego oddech. Jednak, kiedy je otworzę, on znika, nie ma go przy mnie. Czuję pustkę. Samotność mnie przytłacza, nie pozwalając oddychać, zabija mnie powoli, boleśnie, nieodwracalnie.
Dlaczego on? Spośród tylu ludzi, wybrałam właśnie jego. Dlaczego? To gburowaty złośliwy egoista, myślący tylko o tym, jak uprzykrzyć życie innym. Tyle razy próbowałam się do niego zbliżyć! Za każdym razem odtrącał mnie, mówiąc, że mnie nie potrzebuje, że nie chce mnie znać. 
Tyle razy słyszałam z jego ust: „Mam cię już dosyć! Odejdź!”. Ale ja nie odeszłam. Nie mogę, nie chcę. On mnie potrzebuje, ja potrzebuję jego.Kiedy mówiłam o przyjaźni twierdził, że coś takiego nie istnieje pomiędzy kobietę a mężczyzną. Kiedy wspominałam o miłości, wyśmiewał mnie. Może gdyby wiedział… tyle razy próbowałam mu powiedzieć. 
Chciałam wyznać mu prawdę. Wykrzyczeć prosto w twarz: „Kocham cię i nic na to nie poradzisz! Kocham cię, słyszysz? Kocham!”. Nie dałam rady. Stchórzyłam. Nienawidzę się za to.
***
Czemu ona mi to robi? Przychodzi tutaj taka pełna życia i energii. Patrzy na mnie z taką ufnością, zrozumieniem. Nie uważa mnie za zdrajcę. Dla niej nie jestem wrakiem człowieka. Jakże ona się myli! Niczego nie rozumie. Przeze mnie oni nie żyją. To ja ich zabiłem. Moja głupota i brak opanowania. Mój długi jęzor i moja irracjonalna nienawiść. Gdybym nie był taki dziecinny, nie doszłoby do tego. Dopiero teraz to zauważam. 
Wielu moich znajomych, patrząc na mnie, mówi: „Stary, ale się zmieniłeś! Nie poznaję cię!” Sam siebie czasami nie poznaję. Przeszłość pozostawia w nas trwały ślad. Nic go nie zmaże. Nigdy nie zapomnę tego, co zrobiłem… Nawet ona mi nie pomoże.
Kiedyś powiedziała mi, że chce być moja przyjaciółką. Jak można się przyjaźnić z kimś takim jak ja? Jak można się przyjaźnić z potworem? Przyjaźń to zaufanie. Mnie nie można zaufać. Już nie.
Powiedziałem jej, że nie istnieje przyjaźń pomiędzy mężczyzną i kobietą. Zraniłem ją. Widziałem to w jej oczach. Tych pięknych, ciemnych, pełnych miłości oczach. Ale ja nie chciałem jej zranić. Chciałem tylko, żeby przestała udawać, że mnie lubi, że jej na mnie zależy. Odwróciła się ode mnie i powiedziała, że nie mam racji głosem, w którym słyszałem żal. Żal do mnie. 
Miałem wtedy ochotę paść na kolana, przepraszając i błagając ją o wybaczenie. Nie zrobiłem tego. Nienawidzę się za to.
_______________________________________________________
Dziękuję wszystkim za komentarze, bardzo mnie to motywuje. Każdy Wasz miły komentarz i każda krytyka sprawia, że od razu mam ochotę pisać więcej;) Dziękuję bardzo mojej becie za poprawienie moich wypocin!:) Wiem, że nie zawsze stawiam przecinki tam gdzie powinnam i robię błędy, dlatego dziękuję bardzo may jailer za poprawienie tego rozdziału. Mam nadzieję, że Wam się podoba.

9 komentarzy:

  1. Severus był okropny dla miony, no ale on już taki jest :)
    Cały rozdział był bardzo fajny :) Ale ostatnia część mnie bardzo zaskoczyła, nie mam pomysłu kto to mógł napisać/pomyśleć. Jednak to jest świetne :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział naprawdę ciekawy i udany. Cały czas zastanawiam się czyje to były myśli na końcu. Mam nadzieję szybko się dowiedzieć :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
    Pozdrawiam
    Nuśka

    OdpowiedzUsuń
  3. :) :)
    Tak mi się wydaje, że to Sev "pisał" tę końcówkę... w odniesieniu do Lily (chociaż wtedy te ciemne oczy mi tu nie pasują ^^). Tak jakby pod grubą warstwą gbura nietoperza siedział mały kotek ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi sie Twoja wizja;) musze w jakis sposob ja chyba wprowadzic w zycie;p

      Usuń
  4. łał.... rozdział wspaniały! Naprawdę uwielbiam Snape'a :)
    Nawet jak zachowuje się jak zawsze :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. biedna hermiona;pomimo tego, że ron jak zwykle jest chorobliwie zazdrosny o harry'ego i hermionę to musze przyznać, że list wyszedł mu (a raczej tobie) bardzo dojrzały, nie wyczułam w nim takiego standardowego, ogarniętego emocjami weasley'a; rozmowa hermiony i severusa - jak pomiędzy parą nastolatków, trochę mi to nie pasuje do profesora i rozsądnej hermiony, ale mimo to jestem zainteresowana co z tego wyjdzie;

    OdpowiedzUsuń
  6. Dusia powiem Ci krótko....
    Jako Twoje wierna czytelniczka domagam się nowego rozdziału w trybie natychmiastowym! Ciekawosc mnie zabija co dalej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Severus w tym rozdziale był bardzo nienauczycielski :P ale podobało mi się, naprawdę. nie podoba mi się tylko list od Rona(ogólnie fajny pomysł, ale jego zachowanie). Nie lubię jak w opowiadaniach Ron wychodzi na tego złego...
    Pozdrawiam,
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahaha xD Minerwa będzie im chyba często "uprzykrzać" życie ;P
    Ron to duuuuupek xd Ale w sumie... czy to możliwe, że chce się od niej odsunąć ze względu na decyzję, którą postawił mu Voldemort?
    Sev i Miona ♥♡♥
    No i ta końcówka... ♥ Piękne ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń