Brawurowa akcja aurorów!
Wczoraj, dwudziestego dziewiątego września, na obrzeżach Londynu doszło do nietypowej sytuacji z udziałem zwolenników Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. W godzinach popołudniowych policja odebrała zgłoszenie o włamaniu. Jeden z mugoli zamieszkujących tamtą okolicę — Dudley Dursley — zgłosił, że ktoś obcy wszedł do jego domu. Dodatkowo, dzięki obecności postronnego czarodzieja, o wszystkim zostało zawiadomione Biuro Aurorów. Tylko ich natychmiastowa reakcja uchroniła go przed niechybną śmiercią. Wiadomo bowiem, że w napaści brało udział pięcioro dobrze wyszkolonych i niezwykle niebezpiecznych zwolenników Czarnego Pana. Podczas incydentu aresztowano Andy'ego Selwyna. Obecnie przebywa on w Azkabanie.
— Prorok schodzi na psy. Piszą o tym, jakby to była jakaś ciekawostka. Chociaż sukcesem jest, że napisali, czyja to sprawka — powiedziała oburzona Hermiona, podając gazetę swojemu przyjacielowi.
— Masz rację, ale lepiej zobacz, kto napisał ten artykuł — mruknął chłopak z niezadowoleniem.
— Ginny? Przecież ona jest tam tylko stażystką! Zresztą, jak długo ona tam pracuje? Miesiąc albo dwa?
— Dwa i to u Rity. Widać, że się wczuła w styl swojej mistrzyni. Może nawet dostała jakieś pióro z kolekcji Skeeter. To zielone nie jest pewnie jedynym, jakie posiada ta wiedźma.
— Nie wierzę. Nie dość, że dali jej napisać o czymś tak ważnym, to ona potraktowała to jako zwykłą ciekawostkę. Przecież nie relacjonuje meczu, tylko pisze o napaści na niewinną osobę — niedowierzała dziewczyna.
W głowie jej się nie mieściło, że Weasleyówna z taką lekkością potraktuje tak niebezpieczne wydarzenie. Marzeniem rudowłosej było relacjonowanie meczów Quidditcha, jednak nikt nie chciał jej przyjąć bez doświadczenia. Z wielkim trudem zdobyła staż w Proroku, ale nie można było powiedzieć, żeby ją to szczególnie ucieszyło — gazeta nie miała obecnie zbyt dobrej reputacji. Widać jednak, że dwa miesiące z Ritą Skeeter poskutkowały zmianą nastawienia Ginny.
— Co ważniejsze, widziałeś kogo zaatakowali? — zapytała brunetka ze strachem.
— Widziałem. Dobrze, że Lavender tam była i powiadomiła cały Zakon. Mieli się dzisiaj przenosić do Nory. Az strach pomyśleć, co by było, gdyby Dudley był wtedy sam.
— Myślisz, że mamy szpiega wśród nas? Skąd by wiedzieli, gdzie jest twój kuzyn? — zaniepokoiła się Granger.
— Nie sądzę. Myślę, że od dłuższego czasu szukali mojego kuzyna i po prostu im się udało — odpowiedział chłopak. Hermiony nie zwiódł jego pewny ton; wiedziała, że chłopak chce uspokoić zarówno ją, jak i siebie. To była najlepsza i zarazem najgorsza cecha Pottera — zaufanie do przyjaciół. Jednak niestety, w obecnych czasach ufność to luksus, na który mało kto mógł sobie pozwolić.
— Mieliby sporo szczęścia, szczególnie dzień przed przenosinami. Nie sądzisz, że to nietypowy i dziwny zbieg okoliczności? Tuz przed przeniesieniem ktoś ich odnalazł.
— Ostatnio sporo tych zbiegów okoliczności. Najpierw Syriusz, teraz Dudley. Śmierciożercy cos knują i najbardziej denerwuje mnie fakt, że nie wiem, o co chodzi.
— Skoro już wspomniałeś o Syriuszu... Kiedy się z nim widzisz?
— Dzisiaj jadę do Munga. Do tej pory jego obrażenia sprawdzali w Hogwarcie, ale przenieśli go do szpitala. Dumbledore chciał wiedzieć co mu jest, dlatego kazał Pani Pomfrey sprawdzić stan jego zdrowia. Za dużo jednak nie mogła zrobić. Zresztą w szpitalu też będą mieli twardy orzech do zgryzienia. Dopiero wieczorem będę mógł go odwiedzić.
— Boisz się? Nie widziałeś go tyle lat. Myślałeś, że nie żyje.
— Przez te lata zdążyłem już oswoić się z myślą, że on nigdy już się do mnie nie odezwie, nie napisze, nie pocieszy. Nie wiem, czy to dobrze, że wrócił... Nie zrozum mnie źle — dodał, widząc zdziwiony wzrok przyjaciółki. — Tęskniłem za nim. Wreszcie przez chwilę miałem namiastkę ojca. Ja po prostu boję się, że znowu go stracę albo, że po powrocie będzie zupełnie innym człowiekiem. Nie wiem, czy bym to przeżył.
Hermiona doskonale rozumiała Pottera. Hibernacja za zasłoną mogła różnie wpłynąć na Blacka. Dumbledore obawiał się, że Łapa może niczego nie pamiętać. Jednak wiadomość o powrocie mężczyzny była jakby światełkiem w tunelu, dawała im nadzieję. Ktoś, kogo nie widzieli przeszło cztery lata, kogo uważali za zmarłego, nagle okazuje się być cały i zdrów.
— Wiem, o co ci chodzi. Też się tego boję. Tym razem jednak jesteś mądrzejszy i bogatszy o kilka lat doświadczeń. Nie dasz się już tak szybko omamić Voldemortowi.
— Skąd możesz to wiedzieć? Tym razem może zrobić coś innego. Nie wiesz jak to jest żyć z przeświadczeniem, że ktoś zginął przez ciebie.
— Po pierwsze Harry, nie przez ciebie. To nie była twoja wina. Po drugie — on żyje — powiedziała uspokajająco dziewczyna, chwytając przyjaciela za rękę. Chłopak lekko odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się do Hermiony.
— Dziękuję. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.
— Zginąłbyś, chłopcze, zginąłbyś.
***
Obudził go potworny ból głowy, rozrywający jego czaszkę od środka i pulsujący aż do żołądka, powodując niekontrolowane i ciężkie do powstrzymania mdłości. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się w ten sposób, a co najgorsze, została mu jedna fiolka eliksiru na kaca — nie złagodzi to wszystkich objawów.
Co go podkusiło, żeby pić z Billem Weasleyem? Nie od dziś przecież wiadomo, że ciężko mu dorównać, jeśli chodzi o Ognistą. Nie raz na zebraniach Zakonu Mundungus próbował się z nim mierzyć, jednak bezskutecznie. Powoli podniósł się z łóżka i jęknął — ból nasilił się tak, że położył się natychmiast z powrotem. Nie miał siły próbować drugi raz, odczekał aż pulsowanie trochę się zmniejszy. Wymacał różdżkę na szafce, uniósł ją i lekko machnął, mówiąc:
— Accio eliksir na kaca.
Natychmiast poszybowała do niego fiolka ze szmaragdowym eliksirem, który wypił jednym haustem. Po jego ciele rozlała się fala chłodu, która jak odpływ zabierała cały ból i mdłości z jego ciała. Po chwili zastąpiło ją rozgrzewające lekkie pulsowanie, rozchodzące się od jego dłoni, poprzez klatkę piersiowa, kończąc na głowie i przyjemnie wypełniając żołądek. Wszystkie objawy minęły jak ręką odjął, jednak Severus nie był głupi — wiedział, że w ciągu godziny mdłości wrócą. Nie będą takie silne jak wcześniej, ale skutecznie zepsują mu dzień i zniechęcą do picia i jedzenia.
Razem ze spokojem, wróciły do niego wspomnienia wczorajszego wieczoru. Przypomniał sobie piękne malinowe usta i zapach poziomek. Poczuł wyrzuty sumienia i wstyd, ale o dziwo gdzieś tam głęboko, w tyle, czaiło się uczucie tryumfu. Całował się z piękną kobietą, a co najważniejsze, ona go nie odtrąciła, także go pragnęła.
Tylko co teraz? Nie wiedział, jak się wobec niej zachowywać — miał być dalej sobą i udawać, że absolutnie nic się nie stało, czy porozmawiać z nią i wyjaśnić całą tę sprawę. Nie, ta ostatnia opcja z pewnością odpadała. Bo cóż miałby jej powiedzieć? Najlepiej będzie, jeśli uda, że nic nie zaszło. W końcu zawsze może się wymówić zbyt dużą ilością wypitego alkoholu. Tak, to będzie z pewnością najlepsze rozwiązanie.
***
Słońce grzało, przypiekając zazwyczaj piękne i zielone pagórki, i nadając im lekko żółtawe zabarwienie. Strumyk, który do tej pory płynął wśród wzgórz, cicho szemrając i stanowiąc oazę dla spragnionych zwierząt, teraz wysechł zupełnie. Bagna, w których kiedyś dorosły człowiek mógł zapaść się po kolana, prawie całkowicie zaschły, tworząc gdzieniegdzie popękaną skorupę. Taki stan rzeczy utrzymywał się od przeszło miesiąca i nic nie zapowiadało poprawy.
Rudowłosa dziewczyna, mimo wszystko, próbowała wydobyć ze spękanej ziemi kilka marchewek. Nie było to zadanie proste — ilekroć ciągnęła za natkę, ta urywała się, a korzeń zostawał w ziemi. Jak na złość nie wzięła różdżki, więc musiała polegać na zwyczajnych narzędziach. Nie lubiła korzystać z mugolskich wynalazków, a ta łopatka dziwnym trafem, szczególnie dawała jej się we znaki.
— Może ci pomóc? — powiedział blondwłosy chłopak, podchodząc bliżej. Swoje kroki stawiał ostrożnie, jakby nie chciał spłoszyć dziewczyny. Można było odnieść wrażenie, że boi się jej reakcji na swoją osobę.
— Nie potrzebuję pomocy. Sama sobie poradzę — odpowiedziała Ginny, spoglądając z odrazą na chłopaka.
Może i teraz był po ich stronie, ale nigdy nie zapomni mu tych lat upokorzeń i chamstwa. Wiele przez niego wycierpiała i nic nie przekona jej do wybaczenia mu. To, co zrobili młody Malfoy i jego ojciec, do końca życia pozostanie jej w pamięci. Trudno zapomnieć o tym, że było się marionetką Voldemorta.
— Nie wątpię, jednak chciałem być miły — głos Draco natychmiast stwardniał i dało się w nim wyczuć chłód. Kroki które stawiał nie były już ostrożne, wręcz przeciwnie, teraz pewnie stąpał po gruncie.
— Nie potrzebuję twojej pomocy, ani żadnych miłych słów z twojej strony. Wybacz, chciałam być tutaj sama.
— A ja chciałem znaleźć wspólny język. Będę się musiał jeszcze długo ukrywać u was w domu, więc byłoby milo gdybyś zachowywała się jak gospodyni, a nie napuszona obrażalska dziewucha.
— Co ty sobie wyobrażasz? Przygarnęliśmy cię pod nasz dach, daliśmy ci schronienie, jedzenie i nocleg, a ty przychodzisz do mnie i mnie obrażasz? — Weasleyówna wyprostowała się, przybierając pozycję jakby do ataku. Jej głos nie był już sztucznie uprzejmy, czy nawet obojętny, jak na początku rozmowy — teraz kipiała z niej złość, a każde jej słowo wypełnione było jadem.
— Dumbledore dał mi schronienie, ponieważ jestem mu potrzebny. To nie ma nic wspólnego z waszą dobrocią czy jej brakiem. Dostaliście rozkazy i musicie je wypełnić — powiedział z taką pogardą, na jaką tylko było go stać.
Obiecał sobie, że będzie dla niej miły, jednak ona mu na to nie pozwalała. Jego gniew, jak zawsze, brał górę nad rozsądkiem i pozostałymi uczuciami.
— Nic się nie zmieniłeś! Nadal jesteś głupim i nic nie wartym arystokracikiem — krzyknęła i pobiegła w stronę domu.
Nie chciała już dłużej ciągnąć tej rozmowy. I tak popsuła sobie resztę dnia.
Chłopak jeszcze przez chwile stał w miejscu, patrząc na odchodzącą dziewczynę. Cała złość wyparowała z niego, a zastąpiła ją rezygnacja. Chciał porozmawiać z nią i wyjaśnić wszystkie nieporozumienia, a znowu pokpił sprawę.
______________________________Wiem, że krótki, ale nie chciałam w jednym rozdziale wprowadzać miliona nowych wiadomości. W następnym rozdziale będzie dużo Severusa i Hermiony, a także sporo Malfoyów ;)
To było po prosu genialne :D pierwsza część średnio mi sie podobała, ale Severus w Twoim wykonaniu nigdy mnie nie zawodzi. Jest kanoniczny, a jednocześnie świetny, a jeszcze wątek Ginn i Draco... Dla mnie bomba :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :D
PS. Zapraszam na nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com jest nowa miniaturka, a i pod ostatnią nie było Twojej opini, a bardzo mi na niej zależy :)
Widzę, że w kolejny opowiadaniu Gin jest zupełnie inna. Jestem ciekawa jak poprowadzisz jej wątek. Kolejną sprawą jest Syriusz, już Ci pisałam, ale bardzo się cieszę, że jednak żyje. Nigdy nie pogodziłam się z jego śmiercią :c Co tu dużo pisać... Rozdział krótki, ale treściwy, na pewno przyjemnie się czyta. Może trochę bolą mnie oczy, ale to pewnie przez późną porę :P
OdpowiedzUsuńWeny!
http://precious-fondness.blogspot.com/
Kogo jak kogo, ale Ginny to bym nie podejrzewała o przejście na stronę zła (bo Rita, to właśnie jest zło) D:
OdpowiedzUsuńNo ostrzy jacyś ci Weasleyowie są ^^ Założe się, że po paru głębszych Bill mówi po francusku lepiej od Fleur
Och, kocham tego Severusa! Fajnie, że w twoim opowiadaniu Ginny jest inna - w ksiązkach nigdy nie poszłaby do Skeeter! :D Nie lubię Ginny, chociaż w Bez cukru ją pokochałam. :P
OdpowiedzUsuńWell, cieszę się, że jest kolejny rozdział i nie umiem doczekać się kolejnego.
Lichy ten komentarz mój, ale nic więcej z siebie nie wykrzesam, a nie napiszę przecież CUDOWNE, CZEKAM NA NEXT, to poniżej mojej godności.
Życzę weeeeny, mnóstwo. Pozdrawiam cieplutko i przy okazji, zapraszam na atlas-chmur i for-the-sake-in-love, o story-of-bellatrix nie wspominając. Cóż, nie zamęczam cię moimi blogami, bo twój tutaj jest najważniejszy, a do tej pory jest bardzo dobrze. <3
Oj, co się dzieje z Ginny? O,o Rita... I wszystko jasne :D Czekam na Severusa i Hermionke z niecierpliwością, głupi łeb z niego ._. Jak można? Ale w sumie to mężczyzna ;-; Hahahaha :3 Bez obrazy panowie XD
OdpowiedzUsuńŚwietne i dziękuję za radę :*
Gdzie mogę znaleźć jakiś kontakt do Ciebie?
UsuńGdyby taki eliksir na kaca istniał. Hahaha
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny!! :P
Jak mnie się Severus tutaj podoba. Co do Ginny….eee nigdy jakos nie paliłam do niej sympatią. Jednak tutaj mnie ona bardzo ciekawi! :)
O matko ! Ale ze Ginny ?! Tego bym sie po Niej nie spodziewała ! Ciekawe jestem jak dalej pokierujesz jej postać !
OdpowiedzUsuńAhaha Sev eliksir na kaca ;D nie nie możesz udawać ze nic sie nie stało ! Aaa Ci faceci ! :/
No nic dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !;*
Buziaki !
Zapraszam na gotową ocenę :) http://oceniamyblogii.blogspot.com/2014/08/mira-mojej-nienawisci-do-ciebie-jest.html
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny <3
Pozdrawiam BellatriX :D
Ginny i staż u Rity? Chyba żartujesz! XD to... genialne!
OdpowiedzUsuńMm, Draco i Ginny ♥ Lubię ich, tak samo Lunę i Harry'ego, ale ostatnio odniosłam wrażenie, że wolę Dracona z Luną. Za późno, by zmienić treść mojego opowiadania... xD
Kochana, jesteś geniuszem! :3 Piszesz tak ładnie, składnie i na temat ♥♡♥ j
Jej.
Ja chcę nowy rozdział, Duśka! :D
Buziaki i weny
always
Nadal czekamy na twoje wielkie wejście :D bo to opowiadanie jest świetne😁 powrotu, powrotu! Z pozdrowieniami ~Vulnera
OdpowiedzUsuń